Frankfurt bez Suhrkampa
29 grudnia 2009Biurowa gwiazdka tym razem nie była radosna. Blisko 150 pracowników wydawnictwa Suhrkamp spotkało się w tym składzie po raz ostatni. „Jeszcze raz zapanował tu jego pierwotny duch”, mówi szef rady zakładowej Wolfgang Schneider. Szefowa wydawnictwa Ulla Unseld-Berkéwicz nie została zaproszona. To z jej inicjatywy renomowana niemiecka oficyna wydawnicza, 4 stycznia otworzy nową siedzibę w Berlinie; tylko z częścią dawnego zespołu. Jeszcze nie wiadomo, ilu frankfurtczyków zdecyduje się na przenosiny. Rada zakładowa mówi o połowie, zarząd o dwóch trzecich.
Intelektualna elita
Dotychczasowa siedziba przy Lindenstrasse na zachodzie Frankfurtu nad Menem świeci już pustkami. Ostatnie kartony są w drodze do stolicy. Po sześciu dziesięcioleciach frankfurckiej działalności jednego z najbardziej renomowanych niemieckich wydawnictw, kończy się ważny etap niemieckiej kultury, ściśle związany właśnie z Frankfurtem i z Suhrkampem.
Dobre imię i sławę przynieśli mu autorzy „Szkoły frankfurckiej” jak Theodor W. Adorno i później Jürgen Habermas. Także Martin Walser i Uwe Johnson, tuzy niemieckiej literatury, dzięki którym oficyna stała się czymś więcej, niż „tylko” wydawnictwem – intelektualnym filarem powojennych Niemiec.
Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, to lata zażartej, długotrwałej walki o władzę, między „patriarchą” Suhrkampa - Siegfriedem Unseldem, jego żoną i synem. Na nic zdały się nawet próby pojednania zwaśnionych stron, jakie podjęli trzej myśliciele: Hans Magnus Enzensberger, Martin Walser i Jürgen Habermas. Po krótkiej przygodzie z wydawnictwem, w 1991 r., syn Siegfrieda Unselda - Joachim - opuścił je. Ponieważ syn nie wchodził już w grę jako przyszły następca, w 1999 r. Siegfried Unseld i Ulla Unseld założyli rodzinną fundację. Jej cel – uregulowanie problemów własnościowych i hierarchicznych oficyny. Niewiele to przyniosło – w 2002 r. zmarł Siegfried Unseld, nową zajadłą walkę o przejęcie władzy rozpętała Ulla Unseld-Berkéwicz, jego o 25 lat młodsza żona, w mediach nazywana tylko „piękną wdową”.
Przeprowadzka
Szczegóły na tyle istotne, że już wówczas z wydawnictwa odeszło - dobrowolnie lub pod przymusem - wielu jego pracowników, także z zarządu. Wtedy też zaczęły pojawiać się pierwsze pogłoski o przenosinach do Berlina. Zresztą konsekwentnie dementowane.
Decyzja o przeprowadzce zapadła niespodziewanie w lutym br., kiedy Ulla Unseld-Berkéwicz porozumiała się z udziałowcami oficyny. Największego wroga - Joachima Unselda - udobruchała dopiero kilka tygodni temu, odpowiednim odszkodowaniem. Ten z kolei - sam zresztą wydawca we Frankfurcie nad Menem - sprzedał 20-procentowe udziały w Suhrkampie i wycofał z zamiaru zaskarżenia przeprowadzki w sądzie.
Stolica nadzieją
W kulturalnej metropolii Berlinie, Ulla Unseld-Berkéwicz liczy na nowe impulsy, dzięki którym uda się jej nawiązać do minionych, najlepszych czasów wydawnictwa. W jednym z rzadkich dla niej wywiadów, prawie z euforią przyznała na łamach świątecznego wydania „Berliner Zeitung”, iż: „ulice Berlina są szerokie, może da się tam przejść kawałeczek z podniesioną głową i spojrzeniem skierowanym w przyszłość. Zobaczymy”.
W Berlinie oficyna przyjmuje już nowych pracowników. Z powodzeniem.
Tymczasem długoletni pracownicy, ci, którzy jeszcze przetrwali, nie mogą wybaczyć szefowej, że nie wciągnęła ich w swoje plany. „W żaden sposób nie byliśmy zaangażowani w przeprowadzkę” – skarży się szef rady zakładowej, Wolfgang Schneider, który zostaje we Frankfurcie. Do pracy w Berlinie będzie dojeżdżał.
Ulla Unseld-Berkéwicz posługuje się bardzo ryzykownym stylem zarządzania firmą, wyznał niedawno na łamach tygodnika „Der Spiegel” socjolog Ulrich Beck, zresztą jedna z gwiazd Suhrkampa: „Łączy urok osobisty ze świadomością władzy i ciągle nowymi pomysłami – kombinacja, której wielu nie jest w stanie znieść”.
Zachować dobre imię
Pracownicy, którzy mimo wszystko zdecydowali się być wierni wydawnictwu i przenoszą się do Berlina, wierzą, że Suhrkamp zdoła podtrzymać tradycję i dobre imię. Właśnie dzięki załodze, która „zawsze identyfikowała się z firmą” – uważa Wolfgang Schneider.
Na temat sytuacji ekonomicznej wydawnictwo milczy. Ale nie dementuje też doniesień o deficytach, jakie notowało w ostatnich latach. Mimo sukcesów, jak choćby Niemieckiej Nagrody Literackiej dla powieści „Der Turm” Uwe Tellkampa, Suhrkamp bazuje przede wszystkim na długiej liście publikacji i autorów, z klasykami takimi jak choćby Hermann Hesse. Ale też kilku ważnych autorów uciekło, zrażonych wewnętrznymi sporami, wśród nich Martin Walser, Daniel Kehlmann, czy laureatka Niemieckiej Nagrody Literackiej za rok 2006 - Katharina Hacker, która niedawno zdecydowała się opuścić wydawnictwo.
Po sześciu dziesięcioleciach, we Frankfurcie zostaje tylko dawna willa Siegfrieda Unselda. Przynajmniej podczas Frankfurckich Targów Książki, wydawnictwo Suhrkamp chce urządzać w nim przyjęcia dla wybranych krytyków literackich.
dpa, Elżbieta Stasik
red. odp.: Iwona Metzner