170309 Frankreich NATO
17 marca 2009Wraz z powrotem do NATO zamknięto rozdział historii Francji. Z ankiet wynika, że większość jest za rezygnacją z dotychczasowej doktryny. Wśród przypadkowo zapytanych przechodniów zdania są jednak podzielone.
-„I tak Francja jest już w NATO. Różnica polega na tym, że teraz będziemy uczestniczyć w dowodzeniu. Ale członkiem byliśmy zawsze i braliśmy udział w misjach. A zatem nie będzie zasadniczych zmian, jak sądzę" - mówi jeden z napotkanych mężczyzn.
-„Moje pokolenie – raczej starsze – nie bardzo jest za tym. Być może Francja okaże się w stosunkach z decydentami, a tym samym USA, nie tak niezależna. Lepiej byłoby zachować wstrzemięźliwość“ - dodaje drugi.
-„Odnoszę wrażenie, że dla nas, Francuzów, nic się nie zmieni. Liczy się nasza armia. De Gaulle żył w innej epoce, niż ja. Nie wiem, czy powrót do NATO jest właściwą decyzją“ - zastanawia się kolejny przechodzień.
To właściwa decyzja – podkreśla prezydent Francji, Nicolas Sarkozy. Dąży on do zwiększenia wpływów Francji na parkiecie międzynarodowym – a tym samym w strukturach dowódczych Sojuszu Północno - Atlantyckiego. Konsekwentnie dąży do tego celu:
-„Wysyłamy żołnierzy, narażając ich na utratę życia, ale nie należymy do ciała ustalającego cele i strategie. Nadszedł czas by z tym skończyć, bowiem Francja powinna współdecydować, zamiast wykonywać decyzje” - argumentuje.
Większa rola Europejczyków
Sarkozy jest przekonany, że krok ten zwiększy rolę Europejczyków w NATO. Były premier, Dominique de Villepin – przeciwnik Sarkozyego i gaulista – wątpi w to. Jego zdaniem nie jest to najlepszy czas na powrót do struktur dowodzenia wojskowego, bowiem w końcu i świat się zmienił:
-„Zachód nie stoi już w centrum świata. Dlaczego w tej chwili Francja miałaby się koncentrować na państwach zachodnich? Oczywiście geograficznie należymy do zachodu i do Sojuszu Atlantyckiego, ale na tym się nie kończy. Jesteśmy także łącznikiem ze wschodem i z południem” - twierdzi były szef rządu.
Niektórzy konserwatywni posłowie podzielają tę opinię. Ale głównymi krytykami są posłowie lewicy i centrum, jak Francois Bayrou.
Według niego podczas wojny irackiej Francuzi, mogli powiedzieć "nie", a teraz - rezygnują z niepodległości. Prezydent Sarkozy uważa to za populizm. -„Niektórzy mówią, że moja decyzja to zdrada ideałów generała de Gaulle, zbyt wielkie zbliżenie do Waszyngtonu, a jeśli bylibyśmy w strukturach dowodzenia wojskowego, to musielibyśmy w roku 2003 wziąć udział w wojnie w Iraku. Kłamstwa, kłamstwo, nieprawda!“ - dodaje Sarkozy.
I podkreśla, że Francja zachowa – i to pod swym dowództwem – broń atomową, a tym samym nuklearną niepodległość. Ona to leżała na sercu generałowi de Gaulle, kiedy to – 43 lata temu - zadecydował o wystąpieniu Francji ze struktur dowodzenia wojskowego NATO.