Czerwone linie. Czy Niemcy zmienią kurs wobec Izraela?
6 września 2025Przed tygodniem szefowie dyplomacji państw UE spotkali się na nieformalnej naradzie w Kopenhadze. Po raz kolejny na porządku dziennym znalazła się debata, czy należy nałożyć sankcje na Izrael za jego działania w Strefie Gazy i jak mogłyby one wyglądać.
To, w jakim stopniu działania Izraela w Strefie Gazy można uznać za złamanie prawa międzynarodowego, wciąż jest tematem dyskusji. Jednak większość obserwatorów zgadza się, że podczas izraelskiej kampanii wojskowej w Strefie Gazy, która rozpoczęła się po ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael w październiku 2023 r., doszło do naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego.
„Rosnąca większość” krajów opowiada się za sankcjami wobec Izraela, przyznała niedawno wysoka przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Kaja Kallas. Jednak czołowi dyplomaci UE jeszcze nie osiągnęli porozumienia w tej sprawie. Niektórzy z nich za kulisami wyrażają frustrację wobec państw UE, które blokują sankcje wobec Izraela.
Jednym z tych państw są Niemcy.
Różne opcje na stole
– UE pozostaje w stałym kontakcie z Izraelem i wywiera presję na ten kraj, aby zezwolił na dostarczenie większej ilości pomocy humanitarnej do Strefy Gazy – powiedziała Kallas DW po spotkaniu w Kopenhadze. – Pewne rzeczy uległy poprawie – stwierdziła – ale to nie wystarczy. To frustrujące, że nie możemy zrobić więcej.
Omawiano różne możliwe sankcje, w tym zawieszenie układu o stowarzyszeniu między UE a Izraelem, wykluczenie izraelskich przedsiębiorstw z udziału w programie badawczym Horyzont Europa lub bezpośrednie sankcje wobec izraelskich osadników.
Przyjęcie niektórych z tych środków wymagałoby kwalifikowanej większości głosów w Radzie UE. Oznacza to, że 55 procent państw Unii, reprezentujących co najmniej 65 procent obywateli UE, musiałoby zagłosować za ich przyjęciem. Dlatego tak ważny jest głos Niemiec, kraju o największej liczbie ludności.
Jak dotąd jednak czołowi niemieccy politycy, w tym kanclerz Friedrich Merz i minister spraw zagranicznych Johann Wadephul, ograniczają się do podkreślania, że Izrael musi działać zgodnie z prawem międzynarodowym. Niektóre dostawy broni z Niemiec do Izraela zostały wstrzymane, ale w przyszłości mogą zostać wznowione. Niemcy odrzuciły embargo handlowe lub inne sankcje.
W maju 2025 roku Instytut Badań nad Pokojem we Frankfurcie skomentował, że rola Niemiec ogranicza się do „krytyki bez konsekwencji”.
Ze względu na zbrodnię Holokaustu Niemcy ponoszą wobec Izraela szczególną odpowiedzialność historyczną. Jednak presja na Niemcy, aby podjęły działania, rośnie.
Co mogłoby skłonić rząd niemiecki do zmiany stanowiska? Odpowiadając na to pytanie rzecznik rządu odwołał się do wcześniejszych wypowiedzi kanclerza Merza. Nie udzielono jednak bezpośredniej odpowiedzi.
Czy wyborcy mogą wywrzeć wpływ?
Z sondaży wynika, że niemieccy wyborcy coraz bardziej sprzeciwiają się dostawom niemieckiej broni do Izraela. Według barometru politycznego stacji telewizyjnej ZDF 76 procent uprawnionych do głosowania uważa, że działania wojskowe Izraela w Strefie Gazy są nieuzasadnione. Jednocześnie 83 procent uprawnionych do głosowania uważa, że ograniczenie dostaw niemieckiej broni do Izraela jest słuszne. Inne sondaże pokazują, że wizerunek Izraela u wielu Niemców ucierpiał.
Niektóre z tych opinii nie są nowe. Od ponad roku wyniki sondaży pokazują, że większość Niemców tak właśnie myśli. Zapytany o to w czerwcu rzecznik rządu powiedział, że opinia publiczna nie ma decydującego znaczenia w przypadku tak fundamentalnych decyzji.
– Trudno sobie wyobrazić, co mogłoby skłonić Niemcy do zmiany stanowiska – powiedział DW René Wildangel, niezależny ekspert ds. Bliskiego Wschodu i były członek Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych.
– Odkąd kanclerz Merz ogłosił w sierpniu częściowy zakaz dostaw broni i spotkał się z krytyką ze strony różnych członków własnej partii, Niemcy zachowują się bardzo defensywnie – wyjaśnia. – Widzę tylko jedną możliwość: coraz więcej Niemców wychodzi na ulice i zabiera głos. W końcu sondaże pokazują, że zdecydowana większość społeczeństwa odrzuca działania Izraela w Strefie Gazy.
Rośnie presja polityczna
W ciągu ostatnich miesięcy coraz więcej niemieckich polityków z różnych partii zabierało głos w tej sprawie. Opozycyjna Lewica (Die Linke) naciska na zawieszenie umowy stowarzyszeniowej między UE a Izraelem i wstrzymanie eksportu broni.
– Kwestie te są już przedmiotem publicznej dyskusji i przypuszczam, że presja w Niemczech i UE będzie nadal rosła – mówi Katja Hermann z Fundacji im. Róży Luksemburg, bliskiej partii Die Linke.
W ostatnim czasie również niektórzy członkowie Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) zaczęli proponować bardziej konkretne działania. W obecnej koalicji rządowej, kierowanej przez chadeków, SPD pełni rolę młodszego partnera.
Na początku roku lokalna grupa SPD w Berlinie przyjęła rezolucję, w której wezwała koalicję rządową do podjęcia bardziej zdecydowanych działań. Żądano między innymi, aby nie blokować zawieszenia układu o stowarzyszeniu między UE a Izraelem.
Merz i Wadephul, członkowie CDU, skrytykowali działania Izraela w Strefie Gazy. Jednak zarówno CDU, jak jej bawarska siostrzana partia CSU, odrzucają sankcje na szczeblu UE. Najlepszą szansą na sprowadzenie Izraela z jego – jak to ujął jeden z polityków – „błędnej drogi” są bliskie stosunki z tym krajem.
Niemcy coraz bardziej izolowane
Według obserwatorów Niemcy są coraz bardziej izolowane w ramach UE ze względu na swoje stanowisko. Na przykład w maju tego roku dwie trzecie państw Unii chciało poddać przeglądowi umowę stowarzyszeniową z Izraelem z powodu domniemanych naruszeń praw człowieka w Strefie Gazy. Niemcy sprzeciwiły się temu.
Po spotkaniu w Kopenhadze izolacja Niemiec staje się coraz bardziej widoczna, mówi Martin Kobler, który przed przejściem na emeryturę reprezentował interesy Niemiec w Egipcie, Iraku i Pakistanie, a obecnie jest członkiem organizacji Diplomats without Borders.
– Nawet Holendrzy chcą teraz przyjąć twardsze stanowisko – mówi Kobler w rozmowie z DW. – A kiedy jest się osamotnionym w kwestii politycznej takiej jak ta, trzeba poświęcić coraz więcej energii na usprawiedliwianie się.
Państwa UE rozumieją jednak, że Niemcy zachowują powściągliwość w stosunku do Izraela ze względów historycznych. – Jednak bezpieczeństwo Izraela niekoniecznie oznacza bezpieczeństwo rządu Netanjahu – podkreśla Kobler.
Oskarżenia o ludobójstwo
Jeden z dyplomatów poinformował DW nieoficjalnie, że rząd niemiecki zasięgnął porady prawnej, ponieważ obawia się, że Niemcy mogą zostać uznane za współwinne zbrodni wojennych, a nawet ludobójstwa, ze względu na swoje poparcie dla Izraela. Na początku tygodnia organizacja Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Ludobójstwa (IAGS) oskarżyła Izrael o popełnianie ludobójstwa w Strefie Gazy.
Również wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej i komisarz ds. konkurencji Teresa Ribera w swoim przemówieniu wspomniała o „ludobójstwie w Strefie Gazy”. Komisja Europejska stwierdziła jednak w swoim oświadczeniu, że na razie nie mówi się o ludobójstwie, a kwestię tę pozostawia się sądom.
Można sobie wyobrazić różne scenariusze, w których Niemcy mogłyby zostać oskarżone o takie zarzuty, między innymi przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze oraz przed sądami krajowymi.
– Nasza organizacja bada przed niemieckimi sądami, jakie zobowiązania mają Niemcy zgodnie z prawem międzynarodowym – mówi Alexander Schwarz, prawnik z Europejskiego Centrum Praw Konstytucyjnych i Praw Człowieka (ECCHR) w Berlinie. W połowie listopada ECCHR ponownie wystąpi do sądu w Berlinie, aby zbadać legalność niemieckich dostaw broni do Izraela.
– Jeśli choćby jedna z tych spraw zakończy się stwierdzeniem konieczności podjęcia specjalnych działań przez zaangażowane kraje, takie jak Niemcy, będzie to miało znaczenie – mówi Schwarz w rozmowie z DW.
– Od niedawna w Niemczech można zauważyć niewielką zmianę kierunku – przyznaje. – Jednak nadzieja, że dużo się zmieni, jest niewielka.
Zdaniem prawnika jedynym czynnikiem, który mógłby coś zmienić, byłoby „stwierdzenie przez sąd, niemiecki lub międzynarodowy, że Niemcy poprzez dostawy broni łamią prawo międzynarodowe lub są współwinne ludobójstwa”.
Współpraca: Rosie Birchard, Kopenhaga