Coraz więcej niemieckich szkół prowadzi lekcje szczęścia
16 marca 2025Rosnący stres, presja sukcesu i obciążenie psychiczne wśród uczniów – liczne badania i ankiety potwierdzają ten trend. Trzy czwarte dzieci i młodzieży twierdzi, że odczuwa niepokój wywołany obecnymi kryzysami. Jednocześnie w Niemczech rośnie liczba szkół, które testują przedmiot „Szczęście”. Ze specjalnie przeszkolonymi nauczycielami i nauczycielkami.
Nauczycielka szczęścia
Jedną z nich jest Julia Lissel, która od samego początku stawia sprawę jasno: „Nie mówię dzieciom na lekcjach szczęścia: w ten sposób będziecie szczęśliwi!”. Julia Lissel „uczy szczęścia” w gimnazjum w Radebeul w Saksonii, gdzie przedmiot ten jest stałym przedmiotem dodatkowym dla wszystkich klas piątych. Nazwa jednak jest nieco myląca: „Lepiej wyjaśnia cel nauczania określenie: dobre samopoczucie”.
Młoda nauczycielka ukończyła roczne szkolenie, aby zostać certyfikowaną „nauczycielką szczęścia” w ramach organizacji non-profit Instytut im. Fritza Schuberta w Heidelbergu. Jego założycielem jest były dyrektor szkoły Ernst Fritz-Schubert, który po raz pierwszy nauczał „szczęścia” jako przedmiotu w szkole w 2007 roku i od tego czasu przekazuje innym opracowaną przez siebie koncepcję.
Według Schuberta każdego roku około 500 nauczycieli kończy program szkoleniowy w instytucie. Na stronie internetowej instytutu znajduje się lista ponad 130 szkół w całym kraju, które włączyły problematykę szczęścia do programu nauczania.
Wzajemne wsparcie
Uczniowie piątej klasy w Radebeul rozwiązują zadanie domowe pod nazwą: „Moje 20 mocnych stron”. Nie wszystkim przyszło to łatwo. „Zajęło mi to trzy dni...” – mówi jedna z uczennic, podczas gdy jej kolega przyznaje: „Po 15. silnej stronie nie mogłem już nic więcej wymyślić”.
Nauczycielka uśmiecha się: „To zupełnie normalne. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy ze swoich zalet. Jedna osoba uważa coś za bardzo łatwe, więc myśli, że jest to całkowicie normalne, a dla kogoś innego ta sama rzecz jest bardzo skomplikowana. Dzięki temu możemy się wzajemnie wspierać”.
Dyrektor Instytutu im. Fritza Schubert od dawna obserwuje rosnącą presję oczekiwań ze strony społeczeństwa i rodziców, na którą narażone są dzieci: „To wymaga ujścia. Niektóre dzieci nie są w stanie sobie z tym poradzić i reagują na to agresją”. Jest to zgodne z doświadczeniem Julii Lissel. Na początku roku szkolnego zapytała swoich uczniów, co oznacza dla nich szczęście: „Jedno dziecko odpowiedziało: »Czuję się szczęśliwa wtedy, gdy moi rodzice są zadowoleni z moich dobrych ocen«”.
Bez ocen, bez programu
Lekcje szczęścia mają pomóc dzieciom lepiej radzić sobie z własnymi potrzebami, uświadomić sobie swoje mocne strony, ale także zaakceptować własne słabości jako coś zupełnie normalnego. Julia Lissel nazywa to „nauką kompetentnego ponoszenia porażek”: „Porażka nie jest czymś złym. Często można się z niej nawet czegoś nauczyć - a wtedy może stać się siłą. Najważniejszą rzeczą jest otwarte mówienie o tym. Popełnianie błędów jest dobre, ponieważ uczy nas refleksji nad naszymi działaniami”.
„W lekcjach o szczęściu podoba mi się to, że możemy na nich swobodnie mówić o tym, co nas zajmuje” – mówi Josefine, uśmiechając się nieśmiało. To przedmiot bez ocen i ustalonego programu nauczania.
„Mamy po prostu okazję, aby porozmawiać o tym, co każdy z nas myśli, jak klasa radzi sobie jako grupa; jak uczniowie radzą sobie ze wszystkimi nowymi rzeczami. Po prostu potrzebują na to trochę czasu, co stale zauważam raz po raz” – wyjaśnia Julia Lissel.
Pozytywny bilans
W czerwcu ubiegłego roku psycholog Tobias Rahm opublikował wyniki badania na temat „lekcji szczęścia” w 16 szkołach podstawowych w Brunszwiku; wzięło w nim udział około 500 dzieci. W ramach projektu „Szczęście” przez trzy miesiące na lekcjach omawiano takie tematy jak wdzięczność, relaksacja, lęk i postrzeganie uczuć. Tobias Rahm wyciąga pozytywny bilans: „Negatywne uczucia dzieci zmniejszyły się”.
O ocenę tych lekcji Rahm zapytał także nauczycieli i rodziców. Jedna z matek stwierdziła, że jej dziecko jest teraz w stanie lepiej rozmawiać z nią o swoich uczuciach.
Dla Julii Lissel ważne jest również, aby podczas lekcji dzieci uświadomiły sobie, jak ważne jest traktowanie siebie nawzajem z szacunkiem i jakie może to mieć pozytywne skutki. Dlatego zadała swoim uczniom nowe zadanie domowe. „Proszę napisać kartkę do kogoś, kto nie jest częścią rodziny lub przyjaciół, z komplementem na temat tego, co uważacie za wspaniałe w tej osobie. Nie mogę się doczekać odpowiedzi uczniów!” – mówi.
W pokoju nauczycielskim siedzi koleżanka Julii Lissel: „Szczęście? Tego ja też uczę na lekcjach etyki”. Czy obie nauczycielkie wejdą sobie w drogę? „Może być różnie” – odpowiada ze śmiechem. ”Gdy ja mówię uczniom o szczęściu nawiązuję do Heideggera, co oznacza, że do tego zagadnienia można podejść na wiele róznych sposobów".
(KNA/jak)