Co dadzą próby mediacji, gdy żadna ze stron konfliktu nie chce ustąpić?
2 sierpnia 2013"Frankfurter Allgemeine" twierdzi, że: "Pomimo wszelkich europejskich, amerykańskich i afrykańskich zabiegów mediacyjnych, w Egipcie nic nie posuwa się do przodu. Obydwie strony gotowe są tylko do konfrontacji; nikt nie wykazuje gotowości do wysondowania szans na jakiś kompromis. Po jednej stronie szef armii Sisi podoba się sobie w roli silnego bohatera, zupełnie w stylu Gamala Abd al Nassera, ostatniego charyzmatycznego przywódcy świata arabskiego. Druga strona, Bractwo Muzułmańskie jest także nieugięte i znosi jedną z najbardziej brutalnych, skierowaną przeciw niemu falę prześladowań od czasu jego powstania w 1928 roku. Jako jedyna broń pozostają mu strajki okupacyjne, które mają powstrzymać generała Sisiego przed tym, by w świat poszły obrazy normalnego życia. Ale co dadzą wszelkie próby mediacji, gdy żadna ze stron konfliktu nie chce ustąpić?“
"Podróż ministra Westerwellego do Egiptu może niewiele przyniesie" - zastrzega "Ludwigsburger Kreiszeitung". "Ale jest ona, podobnie jak wizyta Catherine Ashton przed kilkoma dniami, wyraźnym sygnałem dla skłóconych grup, że Europa żywo zainteresowana jest tym, co się dzieje w największym kraju arabskim na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Westerwelle ma też sporo do nadrobienia po żenującym wstrzymaniu się Niemiec od poparcia rezolucji ONZ w sprawie Libii. A poza tym postępuje właściwie. Jedenaście podróży, jakie odbył do tego regionu, z czego cztery tylko do Egiptu, świadczy o jego poważnym zaangażowaniu. Zna on tymczasem prawie wszystkie osoby, po obu stronach. Przesłanie, jakie tam przywiózł, było jedynym, jakie ma teraz tam sens: umiarkowanie po obu stronach, koniec przemocy i wdrożenie demokratycznego procesu z włączeniem wszystkich stron".
Bezpieczny, ale czy wolny? Tymczasowy azyl dla Edwarda Snowdena w Rosji
"Sueddeutsche Zeitung" pisze: "Rosja stylizować będzie się teraz na opiekuna obrońcy praw człowieka, któremu w ojczyźnie grozi surowa kara za zdradę tajemnicy. Nastąpiła zamiana ról: Ameryka jest łotrem, który na zachodzie stoi pod pręgierzem ze względu na swój obłęd inwigilacji. Rosja natomiast jawi się jako oaza bezpieczeństwa dla ściganego, którego zachód w pewnym stopniu uważa za odważniaka, ale nie chce się z nim zadawać. Lecz Snowden będzie musiał zapłacić swoją cenę. W Rosji będzie może bezpieczny, ale nie będzie wolny, bo Rosjanie będą go bacznie pilnować. I powiedzieć będzie mu wolno tylko to, co nie będzie szkodzić Moskwie, bo inaczej Rosjanie go się szybko pozbędą".
"Die Welt" uważa, że: "Wszystko ma swoją cenę. Odnosi się to także do tymczasowego azylu, jakiego putinowska Rosja udzieliła Edwardowi Snowdenowi. W kręgach tajnych służb zawsze coś jest za coś. Pominąwszy wszystkie błądzenia tego 30-letniego informatyka, pozostaje wiele pytań, na które trudno udzielić odpowiedzi. Najważniejsze jest to, jak można zapobiec temu, by możliwości techniczne nie prześcigały ciągle moralno-politycznych zdolności. To, co jest możliwe, wcześniej czy później zostanie urzeczywistnione - pomimo wszelkich pobożnych życzeń. Czy może zapobiec temu jakiś kodeks postępowania? Albo system kontroli zbrojeń informatycznych? Kto miałby nadzorować jego strażników? Kto mógłby i kto musiałby zrezygnować z dominacji w dziedzinie informacji? Piękny, nowy cybernetyczny świat, który Snowden pokazał światu, staje się kafkowskim zamkiem".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik