Bush żegna się z Unią Europejską
13 czerwca 2008Na ostatnim szczycie Stany Zjednoczone - Unia Europejska wszyscy demonstrowali spójność działania oraz jednomyślność w kwestiach polityki międzynarodowej. W ocenie Josefa Bramla, eksperta Niemieckiego Towarzystwa Spraw Międzynarodowych w Berlinie, szczyt ten nie będzie miał znaczenia dla przyszłości ani stosunków transatlantyckich ani Unii Europejskiej.-„ Można było zobaczyć w telewizji dużo ładnych migawek ze spotkania w słoweńskim Brdo. Ale nie przekłada się to na wyniki szczytu, które są mizerne."
Amerykański prezydent nalegał na szczycie szczególnie na wywieranie przez UE presji na Iran. Szczyt odbył się przed podróżą szefa dyplomacji unijnej Javiera Solany do Teheranu, gdzie przedstawiał on nowe propozycje w sprawie irańskiego programu atomowego. Josef Braml wątpi, czy zapis w końcowym komunikacie szczytu, w którym jego uczestnicy zapowiadają dalsze sankcje, jeśli Iran odmawiać będzie zawieszenia realizacji programu atomowego, rzeczywiście odzwierciedlają determinację europejskich partnerów USA w sprawie wywierania presji na Teheran. -„ Niemcy, ale i inne kraje europejskie robią tam przecież interesy. Obawiają się, że nałożenie sankcji może mieć dalekosiężne skutki, że możliwa jest eskalacja konfliktu, i nie skończy się na samych sankcjach.” UE jest największym partnerem handlowym Iranu.
W sprawie zniesienia wiz Bush nic nie wskóra
Josef Braml nie daje także wielkich szans Brukseli na wskóranie czegokolwiek w sprawie włączenia w najbliższym czasie 12 nowych członków Unii do amerykańskiego programu bezwizowego.
USA zapowiada wprawdzie zmiany, ale jak na razie nie znosi asymetrii w traktowaniu 500 mln unijnych obywateli.-„ Temat ten był poruszany już wielokrotnie na spotkaniach na szczycie USA-UE. Polska na przykład była jednym z najbardziej lojalnych sojuszników Ameryki w sprawie Iraku, ale nic nie dostała w zamian. Sądzę, że nie należy oczekiwać wielkich zmian. Ameryka przykłada zbyt wielką wagę do narodowego bezpieczeństwa, dlatego monitoruje program bezwizowy. Zresztą w kwestii wprowadzenia ruchu bezwizowego dla wszystkich obywateli UE amerykański prezydent sam niewiele może zdziałać. Leży to w gestii kongresu Stanów Zjednoczonych, który przede wszystkim reaguje na lęki wyborców."
UE i USA najważniejsi dla siebie partnerzy
Niemiecki ekspert podobnie ocenia zapisy w podszczytowym komunikacie dotyczące transatlantyckich umów gospodarczych. –„ Jest to potwierdzenie potwierdzenia wcześniejszego potwierdzenia zamiarów intensyfikacji współpracy gospodarczej. W ubiegłym roku utworzono wprawdzie Transatlantycką Radę Gospodarczą, która miała ułatwić i monitorować współpracę ekonomiczną, co postrzegam jako postęp w rozwoju wzajemnych stosunków. Ale od tego czasu, nic istotnego nie zaszło.”
W związku ze szczytem USA-UE unijny urząd statystyczny Eurostat opublikował dane o wymianie handlowej Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi. Wynika z nich, że są najważniejszymi dla siebie partnerami. Obroty handlowe USA i UE wzrosły w ciągi 7 lat od 2000 roku ponad dwu i półkrotnie. W ubiegłym roku ich wartość wyniosła 700 mld euro. Kraje unijne zakupiły w 2007 roku w USA towary wartości 181 mld euro, a sprzedały do USA produkty na sumę 261 mld. Najwięcej z Unii do USA eksportują w kolejności Niemcy i Wielka Brytania.
Co zmieni nowy lokator Białego Domu?
Josef Braml, ekspert Niemieckiego Towarzystwa Spraw Międzynarodowych obawia się, że Unia Europejska wiąże zbyt wygórowane oczekiwania ze zmianą lokatora w Białym Domu.
-„Sądzę, że w Unii zbyt wiele oczekuje się od nowego amerykańskiego prezydenta. Nie należy spodziewać się radykalnych zmian, ponieważ w polityce antyterrorystycznej Stanów Zjednoczonych ostatnie słowo ma kongres. Społeczeństwo amerykańskie jest do dzisiaj straumatyzowane wydarzeniami z 11 września. Dlatego w wielu obszarach niemożliwe jest zaprowadzenie radykalnych zmian kursu politycznego, czego oczekują Europejczycy."
Zmianę kursu amerykańskiej polityki niemiecki ekspert prognozuje w takich kwestiach, jak ocieplenie globalne i ekologia. Nastąpi to, jego zdaniem, niezależnie od tego, czy wybory prezydenckie wygrają Obama czy Mc Cain. Josef Braml oczekuje też zamknięcia więzienia Guantanamo i zwrotu w USA ku tradycyjnej liberalnej demokracji. Ale każdy z nowych prezydentów zażąda od Europy, tak jak Bush, pomocy dla Afganistanu i Iraku. Z tym Europa musi się liczyć – mówi Josef Braml.
Wprawdzie siedmiodniowa wizyta Georga Busha w tym tygodniu nie wzbudza takiego zainteresowania jak czwartkowe referendum w Irlandii, ale ma ona mimo to szczególny charakter. W czasie poprzednich podróży na Stary Kontynent amerykański prezydent był rzadkim gościem w krajach Europy Zachodniej. Częściej gościł w Rosji i w proamerykańskich krajach Europy wschodniej, które jego były szef dyplomacji nazywał „nową Europą”. Tym razem, poza Słowenią, gdzie odbył się szczyt USA-UE, Georg Bush odwiedza po raz pierwszy od czasu kryzysu politycznego, jaki wywołała wojna w Iraku, przede wszystkim stolice „starej Europy", Berlin, Rzym, Paryż i Londyn.