Bundeswehra / Obywatelstwo
15 marca 2006Zołnierze Bundeswehry mają zatem pełnić misję w Kongu mimo, że ich wyposażenie w Afganistanie i na Bałkanach pozostawia wiele do życzenia.
Według berlińskiej DIE WELT nikt jednak nie zobrazował rosnących frustracji w niemieckiej armii lepiej niż pełnomoicnik do spraw służby wojskowej Reinhard Robbe w swym pierwszym raporcie.
Ow socjaldemokrata nie zadowala się wyszczególnieniem trosk żołnierzy, lecz pozwala sobie wobec rządu i parlamentu na chwilę szczerości. Kto posyła Bundeswehrę na następne misje musi też przejąć odpowiedzialność za jej adekwatne wyposażenie.
DIE WELT uważa, że politycy coraz bardziej się od tej prawdy oddalają.
Jeśli kasy są rzeczywiście puste, berlińska gazeta ostrzega rząd przed przejmowaniem nowych zobowiązań na płaszczyźnie międzynarodowej i przed czynieniem nowych obietnic.
Do misji w Kongu krytycznie podchodzi również LEIPZIGER VOLKSZEITUNG.
Gazetę irytuje, że żołnierze na wschodzie i zachodzie ciągle jeszcze otrzymują zróżnicowany żołd mimo, że za granicą wykonują te same obowiązki. Do tego dochodzą jeszcze pomoc w uprzątaniu zwałów śniegu i martwego ptactwa, zarażonego wirusem grypy.
Według lipskiej gazety Bundeswehrę niepokoi też dyskusja na temat ewentualnego wykorzystania żołnierzy do pilnowania ładu i porządku w czasie Mundialu.
Wymagania polityki przestały pokrywać się z możliwościami finansowymi wojska – pisze LEIPZIGER VOLKSZEITUNG. Stwierdzeniem, że Bundeswehrę traktuje się jak dojną krowę, pełnomocnik trafił w dziesiątkę.
SAARBRUECKER ZEITUNG nie owijając w bawełnę podkreśla, że za niedofinansowanie armii niemieckiej od lat odpowiedzialny jest sam Bundestag.
Gazeta pochwala otwartość pełnomocnika od służby wojskowej; ubolewa jedynie nad tym, że Robbe, który jeszcze przed rokiem pełnił funkcję przewodniczącego komisji obronnej, musiał najpierw zmienić urząd, by pozwolić sobie na taką szczerość.
Przedmiotem komentarzy dzisiejszej prasy jest też nowy projekt kwestionariusza dla osób ubiegających się o niemieckie
Heski minister spraw wewnętrznych Bouffier prezentuje specjalną wersję popularnej gry o nazwie Trivial Pursuit – ironizuje LANDESZEITUNG z Lueneburga.
Cudzoziemcy, którzy pragną zostać Niemcami muszą między innymi znać nazwy trzech niemieckich gór, wiedzieć kto to Jan Gutenberg i z czym kojarzy im się „Cud z Berna”.
Bouffiera nie obchodzi, że wielu Niemców nie wiedziałoby jak na te pytania odpowiedzieć.
Wygląda na to, że Hesja myśli o wpuszczaniu do kraju tylko wykształconych cudzoziemców – konkluduje LANDESZEITUNG.
FRANKFURTER RUNDSCHAU twierdzi, że heski szef MSW trochę się zagalopował. Według gazety to absurd, by tego typu pytania miały decydować o tym, kto dostanie niemiecki paszport a kto nie.
Poziom edukacji nie może być kryterium przyznawania obywatelstwa.
Zdaniem FRANKFURTER RUNDSCHAU jeszcze większe wątpliwości budzą zawarte w arkuszu pytania dotyczące światopoglądu. Badanie przez państwo sumień wnioskodawców nie pasuje do demokracji. Gazeta przyznaje wprawdzie, że wersja Bouffiera jest bardziej przemyślana niż osobliwe propozycje jego stuttgarckiego kolegi, by testować tylko muzułmanów, ale udana też nie jest – kończy frankfurcka gazeta.