Białoruski polityk: Rozmawiajcie z ludźmi, nie z dyktatorem
26 marca 2025DW: Pan był bardzo wzburzony głosami postulującymi rozmowy z Alaksandrem Łukaszenką, które padły podczas debaty na Europejskim Kongresie Samorządów. Co Panu najbardziej przeszkadza w tym, jak mieszkańcy Unii Europejskiej chcieliby rozwiązać problem Białorusi?
Paweł Łatuszka: – Aby dogadać się z białoruskim dyktatorem, nie trzeba wielkiego wysiłku. Wystarczy polecieć do Mińska i uścisnąć mu dłoń. Ale to będzie zdradą wobec tych, którzy walczą i cierpią, bo rozumieją, że Łukaszenka jest zbrodniarzem mającym na swoim koncie zarówno zbrodnię przeciwko ludzkości popełnioną na narodzie białoruskim, zbrodnię agresji polegającą na udostępnieniu Rosji terytorium Białorusi do ataku na Ukrainę, jak i zbrodnię wojenną deportacji ukraińskich dzieci. Gdyby europejscy politycy byli gotowi przed nim skapitulować, skończyłoby się to tragedią dla narodu białoruskiego, który od lat walczy o demokrację. Jeżeli Europa nie zechce zainwestować w naród białoruski, to może dojść do tego, że za kilkanaście lat na granicy z Polską i Litwą będzie stał żołnierz rosyjski, lub, co gorsza, Białorusin w rosyjskim mundurze gotowy zaatakować Europę. Żeby tego uniknąć, trzeba rozmawiać nie z Łukaszenką, którego jutro nie będzie, a z białoruskim społeczeństwem, z ludźmi. Gwarancją bezpieczeństwa dla Europy może być tylko wolna, demokratyczna Białoruś.
Czy obserwując stosunek Europy do wojny Rosji przeciw Ukrainie nie ma Pan jednak nadziei, że coś się zmieniło? Dlaczego Europa wspierająca Ukrainę miałaby porzucić Białoruś?
– To jest pytanie do Europejczyków. Czy jesteście na tyle mocni, żeby pamiętać o Białorusi? Czy starczy wam sił tylko na to ważne, strategiczne wsparcie dla Ukrainy, ale już nie dla białoruskiego społeczeństwa? Nam, Białorusinom, bardzo zależy na rozwiązaniu problemu Ukrainy. W tych trudnych dniach wspieramy zarówno samego prezydenta Zełenskiego, jak i naród ukraiński. Ale bez rozwiązania problemu białoruskiego zagrożenie z terytorium naszego kraju cały czas będzie istniało. Europa musi określić swoją strategię wobec Białorusi: czy chce postawić na wartości, czy po prostu prowadzić „business as usual”
W jaki sposób?
– Jakich instrumentów użyć? Mogą być bardzo różne. Przede wszystkim trzeba wspierać niezależne media, ruchy demokratyczne, społeczeństwo obywatelskie i białoruską kulturę narodową. Duże znaczenie miałoby uznanie naszych instytucji demokratycznych na uchodźstwie: prezydenta, rządu i Rady Koordynacyjnej, czyli działającego na emigracji białoruskiego parlamentu. Europa powinna też robić więcej, by pokazać Białorusinom, że demokracja jest skuteczna. Od lat domagamy się pociągnięcia Łukaszenki do odpowiedzialności. Europa dysponuje stosownymi instrumentami, ale ich nie wykorzystuje. To z kolei prowadzi do pytania, czy demokracja jest skuteczna, na które odpowiedź powinni dać nasi europejscy partnerzy. Mam nadzieję, że będzie stanowcza.
Polski Senat i francuskie Zgromadzenie Narodowe oficjalnie uznały wybraną w ubiegłym roku i działającą na uchodźstwie Radę Koordynacyjną za parlament Białorusi. Co dalej?
– Polska od lat wspiera naszą działalność i bardzo bym chciał, żeby była liderem polityki europejskiej wobec Białorusi, bo Polacy najlepiej rozumieją, co znaczy walczyć o demokrację. Jesteśmy Polsce wdzięczni za wszystko, co dla nas zrobiła. Bardzo ważna jest dla nas Litwa. Choć to nieduży kraj, robi wiele, żeby pociągnąć Łukaszenkę do odpowiedzialności. Naszymi partnerami są oczywiście także Niemcy. Patrząc na dziejące się właśnie zmiany w niemieckiej polityce wewnętrznej mam nadzieję, że skuteczność niemieckiej pomocy będzie rosła i że aktywność Niemiec będzie jeszcze większa.
Czego Pan oczekuje?
– Celem jest, żeby na Białorusi zapanowała demokracja i szanowane były prawa człowieka. Zmiana polityki Łukaszenki mogłaby być etapem pośrednim. Można by ją osiągnąć poprzez mocną presję na reżim połączoną ze wspieraniem społeczeństwa. Ważne jest też, żeby nie powtarzać już popełnionych błędów.
Jakich?
– Na przykład wracania do rozmów z Łukaszenką, gdy ten po wprowadzeniu sankcji dokonywał jedynie kosmetycznych zmian. A potem kolejny raz znów to samo. Popatrzmy też na listę białoruskich więźniów politycznych. Ilu z nich siedzi już po raz trzeci czy czwarty?
Ja rozumiem, że to trudne, ale trzeba wytyczyć cel, jakim jest zmiana systemu politycznego na Białorusi, i dążyć do niego. Jeżeli Łukaszenka zgodzi się na jakieś zmiany, to jedynie w wyniku silniejszej presji na niego. Ważne jest, by pokazać, że Europa jest mocniejsza. Bo jeżeli będzie odwrotnie, to on zwycięży. A to przyniosłoby kolejne lata stagnacji i braku rozwoju.
Jak to wygląda w samej Białorusi? Ci, którzy stawiali opór, siedzą w więzieniach. A co z resztą społeczeństwa?
– W kraju jest ogromna fala represji. Łukaszenka powiedział, że ten, kto był osobą publiczną, czy to w kulturze, czy w sporcie, czy w mediach, i wystąpił przeciw niemu, to zdrajca, który nie zasługuje na wybaczenie. Sytuacja jest bardzo trudna, jakikolwiek protest na Białorusi jest niemożliwy. Łukaszenka zmienił ustawodawstwo. Pozwolił wojsku strzelać do ludzi bez ponoszenia za to odpowiedzialności. Stworzył 13 jednostek specjalnych wojsk wewnętrznych i jest gotów użyć siły w znacznie większym zakresie, niż to było w latach 2020-21.
Ale to nie znaczy, że poglądy Białorusinów się zmieniły. Ostatnie dostępne nam sondaże pokazują, że 65 procent z nich chce żyć w wolnym, demokratycznym kraju, gdzie szanowane są prawa człowieka.
Powiedział Pan, że jeśli Łukaszenka zostanie zmuszony, być może pójdzie w końcu na zmiany. Ale z kim w kraju będzie o tym rozmawiać?
– Łukaszenka nie będzie rozmawiać z siłami demokratycznymi, on na to nigdy nie pójdzie. Za żaden okrągły stół nigdy nie usiądzie i nie pozwoli na to nikomu ze swoich podwładnych. Na takie rozmowy przyjdzie czas dopiero wtedy, gdy już nie będzie przy władzy. A wtedy Białorusini z Białorusinami się dogadają, bo będzie chodzić o zachowania państwa.
Kto miałby być po stronie opozycyjnej?
– To oczywiście dzisiejsi więźniowie polityczni.
Na przykład?
– Nie chciałbym wymieniać żadnego nazwiska, bo to byłoby nie fair, ci ludzie siedzą przecież w więzieniu. Oczywiście jest też opozycja za granicą, na emigracji, na uchodźstwie. Ważne będzie, żeby powstała szeroka reprezentacja.
Jak zmusić Łukaszenkę do złagodzenia represji?
– Zaostrzyć sankcje, zwiększyć presję.
W jaki sposób?
– Poprzez zamykanie luk, które nadal umożliwiają obchodzenie sankcji już przyjętych.
Na przykład?
– Ostatnio w Polsce prowadzone są śledztwa w sprawie nielegalnych dostaw sklejki brzozowej z Rosji i Białorusi. My ze swej strony zainicjowaliśmy wprowadzenie sankcji na SPFS (System for Transfer of Financial Messages), rosyjski odpowiednik SWIFT-u pozwalający na przekazywanie danych finansowych rosyjskiego banku narodowego. Dwa banki białoruskie zostały już wprawdzie objęte ostatnim pakietem sankcyjnym Unii Europejskiej, ale takich banków, które korzystają z SPFS, jest jeszcze 21. Łukaszenka stracił w styczniu 11,5 procent eksportu. To pokazuje, że sankcje działają. Dlatego zaczął ostatnio stukać w drzwi Ameryki, by zaproponować rozmowy o ich zniesieniu. W zamian Amerykanie mogliby jednak zażądać zaprzestania represji, uwolnienia wszystkich więźniów politycznych i dekryminalizacji działalności politycznej i społecznej na Białorusi. To trzy podstawowe warunki.
A co mogą zdziałać Europejczycy?
– Unia Europejska powinna utrzymać swój pakiet sankcyjny jako złoty argument. Mogłaby na przykład wykorzystać go do naciskania na Łukaszenkę, by rozpisał przedterminowe wybory lokalne i parlamentarne. Oczywiście wybory demokratyczne, z udziałem obserwatorów międzynarodowych. Czy Łukaszenka na to pójdzie? Myślę, że teraz raczej nie. Ale może jutro, kto wie? Trzeba jednak wywierać na niego mocną presję.
Skoro już Pan wspomniał Amerykanów, to jak Pan myśli, czy Trump, który wobec Zełenskiego zachował się tak, jak się zachował, będzie chciał stanąć po stronie białoruskiej opozycji?
– Na dzisiaj, wątpię. Ale Stany Zjednoczone zawsze były naszym strategicznym partnerem i chcielibyśmy, żeby takim pozostały.
Ale to były inne Stany Zjednoczone.
– Tak. Rozwój wydarzeń wokół Ukrainy budzi oczywiście ogromne wątpliwości, czy USA będą gotowe wspierać białoruski ruch demokratyczny. Ale co Łukaszenka jest w stanie zaproponować Amerykanom? Myślę, że nic. Z drugiej strony oni mogą uznać Białoruś za wagon w rosyjskim pociągu. Jeżeli zniosą sankcje na Rosję, to i wobec Łukaszenki też mogą. Gdyby jednak doszło do tego bez ustępstw z jego strony, byłby to po prostu błąd. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Dziękuję Panu bardzo.
Aureliusz M. Pędziwol
Rozmowa była przeprowadzona 4 marca 2025 roku podczas X Europejskiego Kongresu Samorządów w Mikołajkach.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
* Polityk i dyplomata Paweł Łatuszka (urodzony w 1973 roku w Mińsku) jest zastępcą szefowej Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi, czyli białoruskiego rządu na uchodźstwie, Swiatłany Cichanouskiej, a także szefem Narodowego Zarządu Antykryzysowego. W latach 2009-12 był ministrem kultury Białorusi. Przedtem (2002-8) był jej ambasadorem w Warszawie, potem zaś (2012-19) w Paryżu i przy UNESCO, a także w Madrycie i Lizbonie (od 2013 roku). Po powrocie do kraju stał się dyrektorem Narodowego Teatru Akademickiego im. Janki Kupały w Mińsku. Z tej funkcji został zwolniony w 2020 roku, gdy publicznie poparł protesty przeciw sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Wkrótce potem wyjechał do Polski, gdzie żyje na uchodźstwie do dziś. Dwa lata temu został zaocznie skazany przez białoruski sąd na 18 lat więzienia.