Berlińska "Weltkueche" - Kuchnia dla idei
24 lipca 2013Najlepsze pomysły rodzą się z biedy
Wszystko zaczęło się w 2000 roku, kiedy dziewięciu uczestników kursu integracyjnego dla migrantów w Berlinie zdecydowało się na nietypową inicjatywę. Łączył ich brak pracy. Pochodzący z Ekwadoru, Syrii, Bośni i innych krajów migranci zdecydowali wtedy, że otworzą wspólnie restaurację, w której sami będą gotować potrawy z ich ojczystych krajów. To był początek kulinarnej przygody "Weltkueche".
To jednak wcale nie oferta kulinarna sprawiła, że lokal się rozwinął. Dużo ciekawszy był bowiem wymiar społeczny inicjatywy. Lokal zakładała grupa osób, wśród których byli również nosiciele wirusa HIV - osoby, których szanse na rynku pracy były wyjątkowo złe. Poza tym inicjatywę pozytywnie wyróżnia "społeczne podejście do biznesu" - wspominają inicjatorzy. Od początku była wśród nich Sevgi Bayram, która jako dziecko przyjechała z rodzicami z Turcji do Berilna.
Właściwie chciała być pielęgnarką, ale przerwała naukę. Potem starała się o pracę w policji, ale nie zdała egzaminów. W końcu została kelnerką. W "Weltkueche" Bayram odpowiada teraz za księgowość. Choć w międzyczasie lokalem zarządza nowe stowarzyszenie, założenia inicjatywy pozostały te same: oferta obiadowa dla dzieci z rodzin imigrantów i tworzenie miejsc pracy dla imigrantów z trudnościami integracyjnymi.
Miejsca pracy ważniejsze niż zyski
Lokal mieści się na granicy dzielnic Kreuzberg i Neukoeln, gdzie odsetek imigrantów jest największy w Berlinie. Restauracja ma ok. 60 metrów kwadratowych, przyciąga ciekawym wystrojem, egzotycznymi zapachami i barwnością. Pierwsze wrażenie po wejściu do lokalu: kolorowe stoły i krzesła, lampy i mnóstwo wiszących przedmiotów kuchennych. Kucharze starają się, by potrawy spełniały wszelkie wymogi religijne klientów. - Używamy mięsa hallal, aby mogli je bez obaw jeść również muzułmańscy goście, mówi Heike Birkhoelzer, jedna z opiekunek inicjatywy.
Istniejący już od 13 lat projekt zebrał w międzyczasie sporo nagród - głównie za niekomercyjne podejście inicjatorów do biznesu. - Nie chodzi nam o mnożenie zysków, lecz o to, by stworzyć jak najwięcej miejsc pracy i to nie dorywczej, lecz z pełnymi świadczeniami socjalnymi, mówi Heike Birkhoelzner. Im większe są nasze zyski, tym bardziej dbamy o nowe zlecenia, by zatrudnić więcej osób.
Jedną z mecenasek projektu od początku jest Annette Jankowski. Właściwie z zawodu jest menadżerem, niegdyś odpowiedzialnym za stratagię w kolejach Deutsche Bahn. W projekt "Weltkueche" zaangażowała się dodatkowo podczas półrocznej przerwy w pracy. Jankowski wsparła projekt własnym kapitałem i pokierowała nim strategicznie. Dziś "Kuchnia Świata" ma klientów w całym Berlinie. Są wśród nich także ministerstwa, fundacje, klinika Charité, a także Uniwersytet im. Humboldtów i Karnawał Kultur w Berlinie.
Zmiana świadomości
Heike Birkhoelzner odpowiedzialna za wizerunek inicjatywy podkreśla, że pomysł "Weltkueche" ma ambicję pozytywnie wpłynąć na świadomość społeczną. - Chcielibyśmy, aby więcej firm i lokali gastronomicznych dostrzegało społeczne aspekty działalności gospodarczej, a nie tylko wymierne zyski, mówi jedna z opiekunek projektu. Nasza restauracja różni się tylko w jednym punkcie od innych: Zyski nie trafiają do jednej kieszeni, lecz do wielu, mówi Birkhoelzner.
Pomysł najwyraźniej znajduje coraz więcej zwolenników, bo wciąż przybywa mu klientów. Zyski są inwestowane w świeże produkty oraz możliwie bogatą ofertę kulinarną. Nic więc dziwnego, że od nowego roku szkolnego obiadową ofertę w egzotycznej kuchni zamówiły już cztery dalsze berlińskie szkoły i kilka domów seniora. Przez to powstaną kolejne miejsca pracy, mówi Birkhoelzner. - Nasz projekt pokazuje, że wcale nie jest tak trudno pomóc imigrantom w integracji. Trzeba tylko chcieć i mieć pomysł.
Róża Romaniec
red.odp.: Małgorzata Matzke