Berlin i Paryż: Ambasadorzy Egiptu na dywaniku
15 sierpnia 2013Eskalacja przemocy w Egipcie powoduje reakcje polityków. Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle wezwał w czwartek (15.08.13) do gmachu niemieckiego MSZ ambasadora Egiptu w RFN. Na podobny krok zdecydował się też prezydent Francji, Francois Hollande. Normalnie ambasadorzy wzywani są "na dywanik" do szefa dyplomacji danego kraju. Rozmiar rozlewu krwi w Egipcie sprawił, że prezydent sam zdecydował się na rozmowę z egipskim ambasadorem - oświadczył Pałac Elizejski.
Setki zabitych w starciach z egipskimi siłami bezpieczeństwa "nie pozostaną bez konsekwencji dla relacji między Niemcami a Egiptem" - oświadczył Westerwelle. Dodał, że jest świadom, że wpływ Berlina na sytuację w Egipcie jest bardzo ograniczony. Zaproponował przy tym zwołanie kryzysowego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE, aby skoordynować działania.
Międzynarodowa bezsilność
Tymczasem Bruksela z bezsilnością zareagowała na wydarzenia w Egipcie. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wezwała egipskie władze do "absolutnej wstrzemięźliwości" w użyciu siły i do jak najszybszego zniesienia stanu wyjątkowego. Wezwała też demonstrantów do unikania dalszych prowokacji i eskalacji napięcia. Skrytykowała przy tym ataki zwolenników Bractwa Muzułmańskiego na kościoły chrześcijańskie. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz zaapelował do egipskich władz o "zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim pokojowo demonstrującym Egipcjanom, bez względu na ich przekonania polityczne". Podobnie argumentuje przewodniczący komisji spraw zagranicznych Europarlamentu Elmar Brok. Jego zdaniem Unia Europejska nie powinna opowiadać się ani po stronie rządu tymczasowego, ani Bractwa Muzułmańskiego. "Musimy stanąć po stronie trzeciej grupy - większości obywateli, którzy opowiadają się za świeckim państwem" - powiedział w rozmowie z DW. Jego zdaniem UE musi przekonać egipskich wojskowych nie tylko do dotrzymania terminarza powrotu do demokracji, ale i znalezienia "modus vivendi" z Bractwem Muzułmańskim.
Niemcy: pierwsze głosy nt. sankcji
Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Ruprecht Polenz zaproponował wprowadzenie sankcji przeciwko Egiptowi. Wobec brutalnych działań rządu tymczasowego w Kairze przeciwko zwolennikom Bractwa Muzułmańskiego powstaje pytanie, czy są obszary współpracy z Kairem, które można na jakiś czas zawiesić, "aby wysłać stosowny sygnał" - powiedział polityk chrześcijańskiej demokracji w wywiadzie dla dziennika "Tagesspiegel".
Niemieckie władze spodziewają się dalszego zaostrzenia sytuacji w Egipcie. Odradzają też turystom podróż do tego kraju. "Zalecam stosowanie się do tych rad" - podkreślił Westerwelle. Rzeczniczka Niemieckiego Zrzeszenia Biur Podróży (DRV) poinformowała jednak, że nie można mówić na razie o fali rezygnacji z wyjazdów turystycznych.
Niemiecko-arabska Izba Przemysłowo-Handlowa zamknęła swoje biura w Kairze i Aleksandrii - podała agencja Reutera. Jednak szef działu handlu zagranicznego Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) Volker Treier zapewnił, że niemieckie firmy nie zamierzają wycofywać się znad Nilu.
W starciach z egipskimi siłami bezpieczeństwa według oficjalnych danych zginęło w środę (14.08.13) co najmniej 300 osób. Według Bractwa Muzułmańskiego ofiar śmiertelnych miało być 2000. W konsekwencji egipskie władze wprowadziły stan wyjątkowy.
Christoph Hasselbach / Heiner Kiesel / Bartosz Dudek
red. odp.. Andrzej Pawlak