Berlin, czas przeszły dokonany?
16 kwietnia 2009
Wiadomość o zamknięciu biura architektonicznego Fostera spadła na Berlin, jak grom z jasnego nieba. Większość z 70 pracowników Fostera odeszło z końcem marca. To dla nich szok. Klaus Meier-Hartmann, prezes berlińskiej Izby Architektów, z obawą przyglądał się sytuacji: -„To są pracownicy o najwyższych kwalifikacjach. Nie wiem, czy rynek berliński tak szybko ich wchłonie, że nie dojdzie do bezrobocia, co najmniej na pewien okres.”
Meier-Hartmann nie zna powodów zamknięcia biura Fostera. Być może ten genialny architekt, twórca kopuły na gmachu Reichstagu i nowej biblioteki uniwersyteckiej miał w Niemczech zbyt mało zleceń. A przecież biura architektoniczne, jak wynika z ankiet, nie narzekają na brak pracy. Jednakże dostrzec już można oznaki recesji. Zwłaszcza prywatni inwestorzy planują skromniejsze budynki, mówi prezes Izby: -„Izba Architektów ma nadzieję, że zlecenia publiczne w ramach rządowego programu na rzecz koniunktury załagodzą skutki kryzysu. Mają popłynąć środki zwłaszcza na rewaloryzację gmachów publicznych, na przykład na budowę stołówek szkolnych.
Architekci ofiarą recesji
Gros biur architektonicznych zatrudnia niewielu pracowników. Berlińskie biuro Normana Fostera uchodzi za wielką firmę, podobnie, jak inne biuro w Berlinie, należące do brytyjskiego architekta, Davida Chipperfielda, współtwórcy nowego kształtu Wyspy Muzeów i naczelnego architekta odbudowy Nowego Muzeum. Wiadomość o zamknięciu biura Fostera zaniepokoiła 90 zatrudnionych w tej pracowni. Lecz Alexander Schwarz, szef projektu i główny wzornik biura Chipperfield w Berlinie, podkreśla: -„Z biura projektowego dla potrzeb Wyspy Muzeów powstała filia pracowni David Chipperfield Architects w Berlinie. Pracownia ta różni się od biura Fostera. My zajmujemy się także konkursami, budujemy na przykład obiekty Folkwang w Essen, tak, że biuro berlińskie jest aktualnie większe od londyńskiego.“
Kryzys? Nie dla nas!
Lecz także Chipperfield zauważa pierwsze oznaki kryzysu: -„Uważam, że każdy architekt je wyczuje, ale nie uderza on w nas tak bardzo, bowiem mamy nieliczne zlecenia prywatne, większość z nich to zlecenia publiczne. Mając nieliczne prywatne mogłoby to zrodzić problemy, ale my nie pracujemy w Rosji czy w tak odległych miejscach, jak Arabia Saudyjska, zatem uważam, że nasza sytuacja różni się istotnie od tej, w jakiej jest Foster.”
"Na razie – mówi on – nie ma powodów do zwalniania pracowników. Wielkie, operujące globalnie biura, jak biuro Fostera, zatrudniające ponad 1000 pracowników, po prostu przeliczyły się w ocenie rynku."